W piątek, 16 maja w pubie Kantyna gospodarzami obiektu zostaną gitarzyści i pierwszy zlot fanów gitary, oraz "wolna muzyczna amerykanka", czyli po raz piąty "Open Stage". Trzeba pamiętać, że gitarzyści to specyficzna grupa ludzi z pewnym stylem życia i filozofii. Na spotkaniu pojawią się tegoroczni rekordziści Guinnessa z naszego miasta oraz gospodarz "Open Stage" Łukasz Pieróg, który osobiście będzie zachęcał do grania, śpiewania pieśni, piosenek i songów.
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Reminiscencje po podwójnym rockowym graniu
W poprzednim tygodniu klimat w pubie był znacznie bardziej gitarowy, rockowy. Grupa Na Spokojnie nostalgicznie czerpała z bluesowych korzeni rodem z The Doors, a nawet lekko zbliżając się brzmieniem do Voo Voo i Wojtka Waglewskiego.
Na bis ekipa z Krakowa dała "do pieca" w swojej wersji "Break on through to the other side". Udowodniła własny kunszt, a wcześniejsze utwory to był przede wszystkim własny repertuar z charakterystycznymi klimatycznie kawałkami "Kłamiesz", "Na spokojnie".
Już nie byli tak opanowani i spokojni - "przyłoili" konkretnie i z powerem. Za nimi sesja w Studiu Kwart u Piotrka Lekkiego i przymiarki do wydania 6 kawałków w wersji demo."Wyścig", "Carmilla", "Trzy małpki", "Niewolnik" czy "Syn korporacji" tekstowo bronią się same - pisze je wokalista "Pepe". Piosenki są przebojowe i jak "Truskawka" wpadają w ucho - bez dwóch zdań, ale spokojnie to tylko tytuł piosenki:)
Tak prezentuje się okładka płyty, z której nagrania znalazły się na setliście koncertowej.
Nie zabrakło klasyków bluesa, czyli finałowego "Oni zaraz przyjdą tu" Tadeusza Nalepy z tekstem Bogdana Loebla, który publikował swoje wiersze w Bocheńskim Almanachu Literackim. Przypomnę, że w roku 1957 razem z Ireneuszem Iredyńskim, Olgierdem Smoleńskim, Wandą Łopatkówną, Markiem Bierowskim, Marianem Flasińskim i Bogusławem Januszem Gniechem wydali swoją twórczość pod patronatem Powiatowej i Miejskiej Biblioteki w Bochni - z bardzo wydatną pomocą redakcyjną Stanisława Gawora. Nakład almanachu był jak na owe czasy spory, bo aż tysiąc sto pięćdziesiąt egzemplarzy...
Nie o tym jednak powinienem rozważać, ale o DePoolsach... Nie o tym jednak powinienem rozważać, ale o DePoolsach... Chłopaki rozkręcali się z numeru na numer, a wokalista musi popracować nad dykcją nie zaszkodzi...
Trzy muzyczne dekady. Od Elvisa, Beatlesów, hippisów poprzez erę dyskotek, aż po evergeeny z przełomowych lat osiemdziesiątych.
Kantyna dla odmiany w sobotę serwuje powrót do szalonych lat 60., 70. i 80.
A jakie są Wasze ulubione utwory z tych lat? - Pamiętacie z pewnością wiele z nich. To nie będzie sztywna imprezka popularnie nazywana klubową, ale prawdziwe szaleństwo, bo haczyk tkwi w tym, żeby nawiązać strojem, klimatem do tych trzech dekad, co oznacza, że będzie to wielopokoleniowa impreza... Wybór kreacji i postaci, jakie się nasuwają jest spory, bo można wystylizować się jak prawdziwe ikony rock`n`rolla. Można poczuć się jak Elvis Presley, John Lennon, Paul McCartney, George, Harisson, Mick Jagger, Jimi Hendrix, Janis Joplin, Jim Morrison, Eric Clapton, bo to w końcu epoka hippisów i okrągłe 45 lat od doborowych koncertów w Woodstock. Oczywiście można zostać idolem dyskotek, gdy na parkietach królował Boney M.i ponoć zakazany "Rasputin", a John Travolta był przede wszystkim... dynamicznym tancerzem i prezentował swoje "kocie ruchy" w takich muzycznych i filmowych hitach, jak "Grease" czy "Saturday Night Fever". Można być gwiazdą glam rocka, hard rocka - poczuć się jak Agnus Young z AC-DC, albo Bruce Dickinson z Iron Maiden. Kto zabroni być punkiem i wyznawcą zasady jakże wciąż aktualnej "NO FUTURE". Można zostać mistrzem moonwalka, którego wymyślił Michael Jackson, albo fanem new romantic, albo new wave. Są tacy dla których piosenki Abby, Bee Gees, Electric Light Orchestra po dziś dzień nie straciły kompletnie nic z brzmienia i energii - wciąż słucha się ich znakomicie. Można stać się Elwoodem z filmu Blues Brothers, albo zaszaleć bardziej ekstremalnie i "daftowo". W końcu sukces francuskiego duetu Daft Pank w naszym kraju i status platynowej płyty "Random Access Memories" i przede wszystkim utwór "Get Lucky" to przeboje ubiegłorocznych wakacji.
Kto za tym stoi? Kim jest ten gitarzysta i producent? To Neil Rodgers, którego gitara nazywana Hitmakerem czyniła cuda na płytach takich artystów, jak Dawid Bowie, Madonna, Duran Duran, Sister Sledge, a on sam na fali popularności reaktywował grupę Chic.
Ta świetna grupa rodem z wytwórni Motown, królowie disco, była bardzo popularna w latach 70., a dla Daft Pank stała się szablonem i pierwowzorem. Nie dziwi mnie kompletnie fakt, że Dafci zaprosili na swoją płytę Neila, jak również Giorgio Morodera...
Można spróbować zatańczyć moonwalka, a przynajmniej go naśladować - taniec, który stworzył Michael Jackson. Jest możliwość, by poczuć się fanem new romantic, new wave ;) Są tacy dla których piosenki Abba, Bee Gees, Electric Light Orchestra po dziś dzień nie straciły kompletnie nic z brzmienia i energii - wciąż słucha się ich znakomicie. Jak widać z tego powierzchownego zestawienia, pomysły na dobrą zabawę rodzą się na pniu, więc wypada skorzystać z zaproszenia do pubu i wybrać się w podróż przez epoki najlepszych lat w dziejach muzyki.
"Wehikuł czasu" ma ustalony odjazd o stałej porze imprez w pubie kantyna, czyli o 21:00. Najlepiej przyjść z własnym towarzystwem, a ubrać się niekoniecznie jak legendy muzycznego topu, bo kto tego wieczoru nie chciałby spotkać Marylin Monroe... albo Debie Harry z Blondie...
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.